Obserwuj:

Ewa i Piotr z MOCEM • znajdźcie czas na przygotowanie do małżeństwa, a nie tylko do samej uroczystości [wywiad]

1. Mocem – czyli kto, co i jak? Kilka słów o was i waszej firmie…

Oficjalnie Ewa i Piotr Olborscy, szczęśliwe małżeństwo od trzech i pół roku. Mniej oficjalnie to jednak Ewa zajmuje się większością spraw – pisaniem bloga (który jest główną częścią Mocem), projektowaniem wzorów na koszulki dla żon, mężów i dzieciaków, a także od niedawna pierwszymi w Polsce materiałowymi zaproszeniami ślubnymi (ABSOLUTNY SWEET HIT!). Gdyby nie Piotrek, nie byłoby jednak naszego małżeństwa, potrzeby podzielenia się pewnymi przemyśleniami (często wspólnymi) z czytelnikami, ani nie miałabym możliwości noszenia koszulki z napisem „Jestem mężatką, mam Walentynki codziennie”.

zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

2. Skąd w ogóle wzięła się ta oryginalna nazwa – Mocem? :)

Nazwę wymyślaliśmy kilka miesięcy. Mocem to fonetyczny zapis „moc M.”, gdzie M oznacza: miłość, małżeństwo, męstwo i w przyszłości, mamy nadzieję, macierzyństwo. Ostatnie dwa tematy to także odniesienie po prostu do kobiety i mężczyzny, którzy tworzą związek małżeński, są zupełni inni, ale te różnice się uzupełniają.

3. Od jak dawna prowadzicie swojego bloga? Dla kogo go piszecie i dlaczego go piszecie?

Pierwszy post został opublikowany troszkę ponad rok temu – 1 listopada 2014, ale w naszych głowach temat pojawił się dużo wcześniej. Kiedy braliśmy ślub na czwartym roku studiów, wiele osób się dziwiło, czemu „tak wcześnie pakujemy się w rodzinę”, radzili, że „powinniśmy się wyszaleć, korzystać z życia”. Bardzo nas to denerwowało, ale i martwiło. Zauważyliśmy, że ludzie kojarzą małżeństwo z nudnym i ciężkim życiem, negatywnie rozumianą dorosłością i końcem wolności. My widzimy je zupełnie inaczej. Chcemy pokazać, że małżeństwo naprawdę jest fajne. A jeśli nie jest, to od nas zależy, czy wciąż takie będzie. Piszemy też o tym, jak się przygotować do małżeństwa, dzielimy się swoim doświadczeniem, opowiadamy o swoim weselu. Coraz więcej jest także tekstów dotyczących samej organizacji ślubu.

zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

Naszymi czytelnikami są różne osoby: małżonkowie, którzy przyznają nam rację i opowiadają, jak to jest u nich, narzeczeni chcący przygotować się do małżeństwa, ale także młodzież, która dopiero wyrabia sobie zdanie na wiele tematów. Piszemy chyba głównie dla tych dwóch ostatnich grup. Pierwsze w pewnym sensie nam w tym pomaga.

4. Niedawno wprowadziliście do sprzedaży pierwsze w Polsce materiałowe zaproszenia ślubne w formie chusteczek – skąd pomysł na tak oryginalną rzecz?

Studiowałam architekturę tekstyliów w Łodzi. Kiedy pisałam licencjat o sukniach ślubnych i równocześnie przygotowywałam się do naszego wesela, takie materiałowe zaproszenia widywałam na Pintereście lub wśród inspiracji na blogach, w większości amerykańskich. Niestety w tamtym momencie sprowadzenie ich do Polski było poza naszym zasięgiem. Od tego czasu minęły ponad trzy lata, a wciąż nikt ich u nas w kraju nie robił. W tym czasie pracowałam w internetowym sklepie ze ślubnymi akcesoriami, gdzie między innymi projektowałam tradycyjne zaproszenia.

zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

Kiedy moje wzory zaczęły się podobać, wiele osób mówiło, żebym otworzyła swoją firmę. Poligrafia jednak nie jest moją najmocniejszą stroną, zdecydowanie bardziej lubię pracę z tekstyliami. Poza tym nie czułabym się fair w stosunku do byłego pracodawcy. W sumie to Piotrek wymyślił, żeby zająć się właśnie materiałowymi zaproszeniami, a z racji mojego wykształcenia, doświadczenia i zamiłowania do projektowania graficznego, chętnie na to przystałam.

5. Czy planujecie wzbogacić swoją ofertę też o inne produkty?

Od samego początku myśleliśmy o trzech produktach, jednak klienci podpowiedzieli nam kolejne. Do Świąt Bożego Narodzenia w naszym sklepie oprócz zaproszeń pojawią się serwetki z podziękowaniami dla rodziców oraz druhen. Będzie też jedna chusteczka z pytaniem „Czy zostaniesz moją Świadkową?”. Większość wzorów jest na tyle uniwersalna, że mogą być także zaproszeniami na inne uroczystości, np. na chrzciny.

zaproszenia ślubne na serwetkach piknik

Początkowo jednak oprócz zaproszeń myśleliśmy o spersonalizowanych poszetkach, które mogłyby być prezentem dla taty albo świadka. Mamy kilkanaście gotowych wzorów, jednak nie chcę obiecywać, kiedy uda się je wprowadzić do sprzedaży. Trzeciego produktu póki co nie zdradzę.

6. Gdybyście mogli teraz dać dwie dobre rady każdej przyszłej Parze Młodej na temat organizacji ślubu i wesela to co byście im poradzili:

1. Pozwólcie sobie pomóc! Ja byłam „Zosią-samosią”, uważałam, że tylko ja zrobię wszystko najlepiej. Dopiero tydzień przed ślubem, po wieczorze panieńskim odpuściłam i poprosiłam o pomoc koleżanki i przyjaciółki. Nie chodzi mi oddelegowanie wszystkiego innym, ale o wyczucie momentu, kiedy już więcej nie damy rady zrobić sami. Wśród bliskich Młodej Pary z pewnością znajdą się chętne do pomocy osoby.

bawełniane zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

2. Pamiętajcie, że ślub i wesele to tylko jeden dzień (no może kilka, w zależności od regionu), a przed Wami całe życie we dwoje. Znajdźcie czas na przygotowanie do małżeństwa, a nie tylko do samej uroczystości. Miejcie czas na randki, wzajemne poznawanie się, rozmowy o przyszłości. Trudne organizacyjnie sytuacje wykorzystajcie jako możliwość poznania swoich zachowań w nietypowych okolicznościach.

bawełniane zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

7. Czy możecie w kilku słowach opisać styl waszego wesela?

Bardzo chciałam znaleźć jakiś motyw przewodni, ale nic ciekawego nie przychodziło mi do głowy. Wybraliśmy najpierw kolory – czerwień, czerń i odrobina srebra. Kiedy znaleźliśmy miejsce – mały pałacyk w centrum miasta, zdecydowaliśmy, że nie będziemy szukać na siłę tematu wesela i dopasujemy wszystko do wystroju. Oprócz kolorów postawiliśmy na czerwone róże, czarne piórka i drobne diamenciki, które znalazły się na ręcznie wykonywanej przez nas papeterii, a także w kościele wzdłuż głównej nawy i były rozsypane na stołach weselnych.

bawełniane zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

Było elegancko, odrobinę bankietowo, bo mieliśmy do dyspozycji łącznie 6 sal, a goście krążyli między nimi z kieliszkami w rękach, i ekstrawagancko. Wiele osób dziwił czarny kolor, który pojawiał się w wielu miejscach, np. na sukienkach czterech druhen.

8. Co było najtrudniejsze w zaplanowaniu tej szczególnej uroczystości?

Zdecydowanie pogodzenie marzeń (odrobinę rozbuchanych przez poszukiwania inspiracji do dyplomu) z rzeczywistością – finansami i dostępnością pewnych elementów na polskim rynku. Studiowaliśmy, prawie całe wesele zafundowali nam rodzice, bez których nie moglibyśmy mieć normalnego przyjęcia. Na szczęście obyło się bez dużych konfliktów z tego powodu.

9. Co lubicie najbardziej w branży ślubnej, dlaczego się z nią związaliście na stałe (no właśnie – ale czy na stałe?)…

Czy na stałe to się jeszcze okaże. Jesteśmy młodzi, mamy mnóstwo pomysłów. Patrząc jednak na fakt, że po jakimś czasie wróciłam do tej tematyki, myślę, że tak szybko nie zmienię branży. Najbardziej podoba mi się to, że jest to bardzo radosna praca, w której towarzyszy się ludziom w pięknym czasie ich życia. Zależy mi na tym, żeby przenieść trochę akcent ze ślubu na małżeństwo, którego jest on początkiem. Myśląc w ten sposób, mam poczucie misji, więc jest to zdecydowanie działalność długoterminowa. Nawet, jeśli pomysł materiałowych zaproszeń nie przyjmie się w Polsce, pozostanie blog i koszulki promujące fajne życie po ślubie.

bawełniane zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

10. Dlaczego warto zaszaleć i wysłać gościom materiałowe zaproszenia ślubne?

Bo jest ogromna szansa, że nasi goście zobaczą takie zaproszenie po raz pierwszy w życiu i zapamiętają je na długi czas. Być może również pochwalą naszą pomysłowość i kreatywność?

zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

Słyszałam o sytuacji, kiedy kilka par rozmawiało o zapraszaniu gości weselnych. Jedni wspominali, że wszyscy chwalili ich zaproszenia. Wtedy reszta posmutniała, bo nikt im tego nie powiedział. Niby nic ważnego, ale miło się słyszy, że dokonaliśmy dobrego wyboru. Poza tym nietypowe zaproszenia intrygują i pomagają zwrócić uwagę gości na inne detale, zachęcają do wzięcia udziału w uroczystości, zapowiadają szczególne wydarzenie.

11. Jak tworzycie swoje produkty? Projektujecie i wykonujecie je sami?

Większość wzorów jest projektowana od początku do końca przeze mnie. Wykorzystuję swoje rysunki, malowane farbami kwiaty, szkice, a także projekty tkanin wykonane podczas studiów. Tylko niektóre bazują na gotowych elementach graficznych, które sama zestawiam. Wydruk zlecamy firmie, która posiada odpowiednie maszyny do druku z beli materiału. Otrzymujemy nasze zaproszenia w metrach bieżących bawełnianej tkaniny o szerokości półtora metra. Wtedy je tniemy – gabardynę, grubszy materiał, od razu nożyczkami z ząbkami. Cieńszy kreton po pocięciu na chusteczki musimy podwinąć i obszyć na maszynie. W tym często pomaga mama Piotrka.

bawełniane zaproszenia ślubne na serwetkach mocem zdjęcie

Kiedy już mamy gotowe zaproszenia, pakujemy je do pudełeczek, drukujemy naklejki do wpisania imion i nazwisk gości, naklejamy je, przewiązujemy wstążeczką (pudełka) i doklejamy dekoracyjne elementy, np. ozdobne znaczki na kopertach.

12. Macie jakąś dobrą radę dla Par Młodych, które myślą właśnie o takich zaproszeniach?

• Po pierwsze: trzeba zwrócić uwagę na to, że w tekście zaproszenia nie może być żadnych zmiennych. Imiona i nazwiska gości wypisywane są na pudełku lub kopercie. Niestety jest to związane z techniką druku. Oczywiście, da się to zrobić, ale byłoby to niestety dużo droższe.

• Pamiętajcie też, że na materiałowych zaproszeniach niestety nie ma miejsca na długie teksty. Litery nie mogą być tak małe jak przy druku na papierze, więc ilość linijek jest niestety ograniczona.

• Wszystkie inne porady są takie same, jak przy tradycyjnych zaproszeniach: kiedy firma wysyła projekt do zatwierdzenia trzeba go przejrzeć bardzo, bardzo dokładnie. Należy zwrócić uwagę na wszystkie kropki, przecinki, polskie znaki, adresy, datę (często nie patrzy się na rok, a to tutaj pojawia się najwięcej pomyłek). Dobrze jest zamówić próbki.

• I na koniec: pamiętajcie, Drodzy Narzeczeni, że zaproszenie zazwyczaj daje się jedno na parę, więc ich ilość to liczba Waszych gości weselnych podzielona przez dwa. Może się to wydawać oczywiste, ale przy pierwszych rozmowach nie raz Młodzi są przerażeni kosztami, po czym okazuje się, że tak naprawdę wydadzą połowę mniej pieniędzy.

Udostępnij:
Poprzedni post Następny post

Może Ci się spodobać

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź