Każdy ślub i każda sesja zdjęciowa są, na swój sposób, niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju, ale uroczystość Renaty i Kamila miała w sobie jeszcze coś, co nawet trudno nazwać i określić. To uroczystość i uczucie, które połączyło parę osób niesłyszących. Nie doszukujmy się tu żadnej sensacji, gdyż nie w tym rzecz, ale pochylmy się nad cudowną sesją reportażową z tego dnia, który dla nowożeńców był absolutnie wyjątkowym przeżyciem.
Renata pierwszy raz napisała do mnie dwa lata przed ślubem. Jej pierwszy mail był bardzo szczegółowy, opisała siebie, swojego narzeczonego Kamila ich wspólną pasję, którą są podróże. Już ta pierwsza wiadomość bardzo rozpaliła moją ciekawość i czułam, że chciałabym pomóc w organizacji ich dnia. Renata powiedziała również o tym, że razem z Kamilem są osobami niesłyszącymi i że większość gości na tym weselu to właśnie osoby Głuche. Piszę Głusze przez duże G, bo Głusi to społeczność. I właśnie z myślą o tej społeczności mamy przygotować wesele.
Właściwe przygotowania rozpoczęliśmy na rok przed ślubem. Jak zawsze na początku poszukiwaliśmy pleneru, gdzie moglibyśmy rozstawić nasze jurty. Udało nam się znaleźć wyjątkowe miejsce. Plantacje borówek w niedużej odległości od Warszawy. Samo miejsce wyznaczyło nam motyw przewodni. Nie mogło być inaczej – goście w prezencie od młodej pary otrzymali borówkowe dżemy a w czasie weselnych przechadzek podjadali prosto z krzaczka słodkie kuleczki.
Ślub cywilny odbył się w plenerze. Niedaleko jurt, w kręgu który naturalnie wyznaczały drzewa. Aby młodzi mogli złożyć przysięgę w języku migowym potrzebna była obecność tłumacza. I tu pojawia się przyjaciółka Renaty i Kamila, Ania która na co dzień jest tłumaczem. Ania świetnie współpracowała z djem a także ułatwiła mi porozumiewanie się z gośćmi. Renata i Kamil mieli cudowne wsparcie swoich gości. Czesani przez świadka, Panna Młoda malowana przez świadkową. W całym procesie przygotowań przyjaciele i rodzina Renaty i Kamila byli blisko i zawsze można było na nich liczyć.
Klasyczne słowa przysięgi małżeńskiej wiele osób zna praktycznie na pamięć. Na współczesnych ceremoniach można dowolnie je modyfikować, bo nie słowa są ważne, ale uczucia. Tu widzimy wyjątkową i ujmującą modyfikację na język migowy i to najlepszy przykład na to, jak ważny jest przekaz, a nie język, jakim się posługujemy.
Za organizację tej uroczystości odpowiedzialna była Małgosia Nawracaj. Jak wspomniała, pierwsze przygotowania do tej uroczystości rozpoczęły się na rok przed ślubem. Efekty wspaniałej pracy i współpracy widać na każdym zdjęciu.
Te wyjątkowe kadry to zasługa fotografa. Ashtone Jean- Pierre doskonale uchwycił kluczowe momenty uroczystości i zabawy, wzruszające chwile i drobne detale, które budują obraz całego wydarzenia.
Goście pary młodej absolutnie zaskoczyli mnie zamiłowaniem do tańca. Bawili się wspaniale do rana. Tańczyli na drewnianym parkiecie pod gwiazdami a my z djeem bawiliśmy się wraz z nimi. Dj Pepe był świetnie przygotowany do tego przyjęcia. Nagłośnienie którym dysponował i przekierowanie uwagi na basy spowodowało że nasz drewniany parkiet bardzo wyraźnie oddawał rytm muzyki.
Dla Panny Młodej ważnym akcentem były zdjęcia z przyjęcia. To dlatego, że Renata jest również fotografem. Dlatego na swój ślub zaprosiła wspaniałego twórce, u którego miała możliwość uczyć się na warsztatach Ashtone Jean- Pierre. Ashtone jest również osobą głuchą. Dzięki temu świetnie komunikował się z gośćmi. To było wyjątkowe przyjęcie. Pełne wzruszeń i chyba każdemu tego dnia popłynęła mała szczęśliwa łezka.
Przyznam, że zdjęcia z uroczystości Renaty i Kamila całkowicie mnie urzekły. Ujęła mnie również ich historia i szczypta magii, jaką mają w sobie fotografie z ich ślubu oraz przyjęcia.
Relizacja
Organizacja : Małgosia Nawracaj – ślub w jurcie
Miejsce: Jurta
Plener: Borówkowe domki
Dekoracja: Babie lato
Fotografia : Ashtone Jean- Pierre
Catering: Nelson catering
Muzyka : Dj Pepe
Tłumacz języka migowego: Anna Skwarek
Brak komentarzy